Trammer - niekumata blogerska tłuszcza, zadał dzis w notce "Psychologiczne aspekty likwidacji blogu" http://www.trammer.salon24.pl/ pytanie:
... jak odczuwacie, czy likwidacja komuś notatki albo komentarza jest barbarzyńskim krzywdzeniem bliźniego, jest symbolicznym wbiciem komuś sztyletu w serce czy też jest głupstwem, prztyczkiem w nos najwyżej?
Nie odpowiadałam na to pytanie do tej pory ale teraz juz mogę.
Żeby pisać dalej w sytuacji,kiedy i moje notki i komentarze notorycznie są zwijane i ukrywane; kiedy istnieje też coś w rodzaju peerelowskiego "zapisu na (moje) nazwisko" a wiele osób w ogóle nie wie, że coś napisałam, bo nie "odhaczyło" w "ustawieniach" "tresci ukrytych" - musiałam zrobić jedną rzecz. Musialam przestać traktować blog osobiście.
Cały kompleks uczuć związanych z tym ukrywaniem mnie, po prostu zapakowałam do szuflady i zamknęłam. Ale wiem, że ta szuflada z zawartością jest. Wcale nie chcę o niej zapominać, udawać, że nikt nic mi nie zrobił, wypierać, że to nieważne.
Po prostu nie moglabym pisać, gdybym tymi emocjami karmiła się w każdej chwili.
A co to za emocje? To takie poczucie, że jakiś spory metalowy walec mocno uderza co jakiś czas w moje serce. Najpierw wypycha je z jego miejsca - raz, drugi, trzeci... Potem, w miejscu, w które walec uderza, robi się calkiem spore wgłębienie. Całe zasinione od uderzeń.
Zanim zrobiła się wielka rana - zamknęlam więc to wszystko w szufladzie. Ale to jest.
Tak własnie czują sie ludzie marginalizowani, odrzucani.
I pewnie każdy z nich - tak jak ja na użytek salonu - znajduja swoje "szuflady". Zamykają je na razie, żeby móc funkcjonować. Ale to, co w szufladach - przecież jest.
Jedni, za jakiś czas, zajmą się tymi emocjami, dadzą im wyraz albo przepracują z jakims dobrym czlowiekiem, terapeutą.
Inni, moze mniej ich świadomi, zamienią je na jakis specyficzny styl działania w świecie - pełen złości, wrogości wobec innych.
Dla tych drugich mała pociecha będzie fakt, że nic nie ginie, że przyczyny mają skutki. I że to, co zrobiliśmy innym, zawsze do nas wróci.
Tak mi jest z moimi pozwijanymi notkami i komentarzami.
A zapisałam to, żeby uszanowac te emocje zamkniete tymczasem w szufladzie. Nie chcę robic im jeszcze raz tego, co i tak już im zrobiono. Nie chce ich odrzucać i marginalizować.
Ci, którzy marginalizują mnie - zobaczą tylko zamknietą szufladę. I dobrze.